• Aktualności

        • Uczniowie Bytnarówki na wycieczce śladami Patrona
          • Uczniowie Bytnarówki na wycieczce śladami Patrona

            We wtorek 12 kwietnia uczniowie klas 1b oraz 2b wraz z wychowawcami  pojechali do Warszawy. Była to wycieczka śladami patrona naszego liceum, Janka Bytnara ,,Rudego”. Kiedy dotarliśmy na miejsce, rozpoczęliśmy zwiedzanie Muzeum Narodowego. Rozwiązując   interaktywne zadania, przemieszczaliśmy się między dziełami reprezentującymi różne epoki.  

            Naszym kolejnym przystankiem było spotkanie z Panią Przewodnik, która  oprowadzając nas po Warszawie, opowiadała o dziejach bohaterów ,,Kamieni na szaniec” , w szczególności ,, Rudego”. Zobaczyliśmy  między innymi pomnik Mikołaja Kopernika, wiele istotnych ulic, na których rozgrywały się akcje Małego Sabotażu, a także Grób Nieznanego Żołnierza. Podróżując przez miasto  widzieliśmy Liceum im. Stefana Batorego, do którego uczęszczali   ,, Rudy” , Alek i Zośka. Byliśmy także przy al. Szucha pod dawną siedzibą Gestapo, gdzie bestialsko przesłuchiwano ,,Rudego”. Pod koniec odwiedziliśmy Cmentarz Powązkowski , dowiedzieliśmy się, gdzie spoczywają Rudy, Alek oraz Zośka .

        • Nauczyciel na medal
          • Nauczyciel na medal

            Na tegoroczny finał największego plebiscytu edukacyjnego w naszym regionie i w całej Polsce uczniowie Bytnarówki czekali wyjątkowo niecierpliwie.

            Celem tego plebiscytu było wyłonienie i nagrodzenie najbardziej charyzmatycznych i kreatywnych nauczycieli. Takich, którzy nie tylko doskonale przekazują wiedzę, lecz także mają umiejętność nawiązywania relacji, cieszą się autorytetem i sympatią zarówno uczniów jak i ich rodziców. Plebiscyt promuje nauczycieli z pasją, wyróżniających się serdecznością, takich, którzy są dobrymi wychowawcami.

                Z ogromną radością informujemy, że w wyniku głosowania mieszkańców naszego województwa, największą liczbę głosów i tytuł Nauczyciela na medal, spośród wszystkich szkół ponadpodstawowych w Łodzi i II miejsce w województwie zdobyła nasza nauczycielka języka polskiego- p. prof. Joanna Pawlikowska.

            Dlaczego wybrała Pani ten właśnie zawód i co Panią kierowało?

            Belferstwem zdecydowanie jestem obciążona genetycznie. Ja chyba nie miałam innego wyboru za bardzo! Moja mama była nauczycielką i z dzieciństwa pamiętam, że największa frajda była wtedy, kiedy zamiast do przedszkola, szłam z nią do szkoły. Magia ogromnej tablicy, na której można było rysować i tylu par oczu, które były wpatrzone w moją mamę, kiedy ona opowiadała różne ciekawe historie- to wystarczyło, abym sama chciała znaleźć się kiedyś na jej miejscu. I to jak najszybciej! Będąc jeszcze na studiach szukałam szkoły, w której mogłabym zacząć pracować od już! Wtedy dostałam wychowawstwo w IV klasie szkoły podstawowej, w której uczyłam też polskiego. To tam złapałam bakcylaJ. To wtedy zobaczyłam, że dzieciaki są taką plasteliną, którą ja mogę delikatnie formować i wydobywać z niej ciekawe kształty. Proces samego tworzenia zawsze był dla mnie niezwykle interesujący, ale prawdziwym wyzwaniem, aż do dziś, jest pozyskanie zaufania i sympatii dzieciaków. Sprawienie, aby uczniowie lubili moje lekcje i czuli się na nich  dobrze.

            Co najbardziej lubi Pani w swojej pracy?

            Jeśli chodzi o bezpośredni kontakt z dzieciakami, to absolutnie wszystko! Nie lubię sprawdzania klasówek, rad pedagogicznych i bezsensownej papierologii. Uważam, że mam wielkiego farta, że uczę właśnie polskiego, bo przecież mogłabym fizyki kwantowej albo chemii nuklearnej (gdybym tylko umiała), albo czegokolwiek. Byle w szkole! Więc dobrze, że polskiego, bo to jest przedmiot, na którym dużo się rozmawia o różnych postawach, wartościach…o życiu, po prostu. I ja zawsze mówię dzieciakom, że literatura jest tylko pretekstem do tego, żeby porozmawiać „o tobie i o mnie”. I ja ich tak pięknie poznaję Obserwuję, jak uwalniają swoje myśli, jak patrzą na świat i jak odważnie potrafią o tym mówić. Lubię, jak zostają po lekcjach, żeby dokończyć jakiś wątek. Albo opowiedzieć o czymś ważnym. Albo jak dzwonią do mnie i mówią, że absolutnie muszą mi coś opowiedzieć. Często się zdarza, że ktoś przychodzi na moją lekcję już po swoich zajęciach, albo na jakiejś wolnej lekcji. Bo lubi. I ja to też bardzo lubię. I jeszcze to, jak ktoś mówi, że dzięki mnie zaczyna rozumieć polski, albo jak szuka u mnie pomocy, wcale nie w polskim. Ja przede wszystkim lubię swoje dzieci. A już wtedy, kiedy są bardzo trudne i wymagają ode mnie ogromnej cierpliwości i pomysłowości, aby ich oswoić, to najbardziej! :)

            Jakie wydarzenie, dziecko, sytuacja z życia szkolnego najbardziej utkwiła Pani w głowie – i dlaczego właśnie to?

            Tego było tak dużo! Pamiętam, jak moi maturzyści przyszli na Wigilię do mojego domu. Piotrek z makiełkami, dziewczyny przyniosły pierogi, każdy coś miał. Nakrywaliśmy obrusami stoły zniesione z całego domu, ktoś kroił chleb, ktoś rozlewał barszcz, ja kołysałam na rękach synka Magdy.

            Kiedyś, podczas ferii, umówiłam się z dzieciakami na powtarzanie do matury. Zaczęliśmy w szkole, ale potem mój kilkuletni syn zaczął biadolić, że inne mamy to czasem mają czas dla swoich dzieci, a jego mama nie. I wtedy cała klasa przychodziła do mnie. Siadaliśmy w dużym pokoju na dywanie i tak szło przez tydzień, sześć godzin dziennie. Nikt się nie zwalniał, nikt nie opuszczał. Jak zdawali maturę, to ja płakałam.

            Pamiętam, że kiedyś miałam zapalenie płuc i nie było mnie w szkole już trzy tygodnie. I wtedy dzieciaki uciekły z jakiejś ostatniej lekcji i przyjechały pod moje okno i śpiewały mi przez jakieś pół godziny. Żebym zdrowiała i szybko do nich wróciła.

            Albo jak trzy lata temu wróciłam ze szpitala, to dzieciaki na mój powrót rozłożyły przed klasą czerwony dywan, w oknach rozwiesiły balony i napis WITAJ W DOMU MAMO. Było ciasto, konfetti, śmiech….jak w domu było!

            Ta sama klasa, podczas zajęć on-line, zostawiła mi pod drzwiami kwiatki. I laurkę od nich wszystkich.

            Inna klasa, podczas studniówki, wtedy, kiedy wychodziłam po polonezie do domu, wstała od stołów i bijąc brawo skandowała na cały głos BOSKA PAWLIKOWSKA. I dołączyły do niej pozostałe klasy a ja przyjechałam do domu i do rana nawet oka nie zmrużyłam, bo taka byłam wzruszona.

            Kiedyś po przeprowadzonej lekcji z „Ferdydurke” dzieciaki też wstały i biły mi brawo. Po latach, Magda z tej klasy przyszła do mnie na praktyki studenckie i powiedziała, że to dzięki moim lekcjom postanowiła zostać nauczycielką. I takich osób jest dużo więcej. A Dominika powiedziała, że to dzięki mnie w ogóle jej się chciało chodzić do szkoły. I że wcześniej wcale nie miała zamiaru jej kończyć. A teraz jest wybitnym informatykiem, ma rewelacyjnego narzeczonego i czasem pomaga mnie.

            Pamiętam też, jak zmieniałam szkołę i w pierwszym tygodniu września wparowała do mnie na lekcję cała klasa, którą zostawiłam. I dzieciaki powiedziały, że beze mnie do szkoły nie wrócą! Inna klasa, wtedy, kiedy przejęła ich inna polonistka, wyszła protestować na boisko. Oczywiście jedni i drudzy wrócili, ale co się nawzruszałam, to moje! :)

            I Monikę pamiętam, która nie chodziła do szkoły, bo matka przepijała ubrania. I najpierw trzeba było zadbać, żeby dać jej ciepłe buty i kurtkę. A potem polski sam poszedł.

             Pamiętam wszystkie smesy i wiadomości na Librusie od moich dzieci zaczynające się: „Mamo”. I kwiatki na Dzień Matki, nawet już po maturze.

            Pamiętam wszystkie zaproszenia na 18-stki i Michała, który powiedział, żebym poszła z nim na studniówkę. I  Łukasza, co składając mi życzenia na zakończenie szkoły przeprosił, że nie ma kwiatków „bo wie pani, że nie mam na kwiatki dla pani. Ale jeśli kiedykolwiek trzeba będzie wyrzucić pani śmieci, to proszę dzwonić, przyjadę”.

            Jakie są Pani sposoby na to, by wiedza łatwiej wchodziła uczniom do głowy?

            Najważniejsze, żeby była ciepła kurtka i butyJ!  A potem trzeba zrobić tak, żeby poczuli, że są ważni dla mnie. Bo są, tylko muszą w to uwierzyć. Jak trzeba, to należy zrobić herbatę i postawić przed uczniem na ławce, albo na weekend zrobić jednego kotleta więcej. A potem wpuścić i słuchać. Albo odpalić Teamsy już po lekcjach i uczyć dalej. I najczęściej to wystarczy. Jeśli jest taki poziom zaufania, to ta wiedza wchodzi, bo dzieciaki chętnie  ją wpuszczają!

            Jak zareagowała Pani na informację o tym, że została Pani nominowana do plebiscytu?

            Dowiedziałam się od p. Dyrektor na korytarzu, w przelocie, kiedy wychodziłam do domu. A zdziwicie się, jeżeli powiem, że całą drogę do tramwaju ryczałam. I że spać nie mogłam i  miejsca sobie nie mogłam znaleźć i myślałam, że z tej radości to z okna wyskoczę! Bo to dzieciaki mnie nominowały! I ich rodzice! I dla mnie na całym świecie nie ma nikogo innego, od którego nominacja byłaby ważniejsza! I nagle świat stał się bardziej kolorowy a ja chodziłam po nim bardziej wyprostowana. O tym, że wygrałam, nawet nie wiedziałam. Bo byłam chora na covid  i całkiem nieprzytomna. To dzieciaki mi powiedziały następnego dnia, ale wtedy nie miałam siły rzucać się z okna. Dzień, w którym zdobyłam drugie miejsce w województwie, był jednocześnie dniem, w którym obchodziłam jubileusz 30-lecia pracy w zawodzie nauczyciela.

            Czym jest dla Pani zaszczytne miejsce w plebiscycie?

            Jak wielką radością, to nawet sobie nie wyobrażacie!!!. Ale nie wiem, czy nie jeszcze większym wyzwaniem. Żeby nie zawieść.

            Jakie cechy powinien posiadać dobry nauczyciel?

            Chyba nie chcę się tu mądrzyć. Ja sama działam intuicyjnie. Myślę, że tak jak każdy uczeń jest inny, tak sposób bycia z  każdym z nich, powinien być różny. A wiecie, co jest dla mnie ciekawe? Że nie tylko zostałam nominowana, ale i wygrałam plebiscyt, a przecież stawiam sporo jedynek i dużo wymagam. I zanim uczniowie zaczną dostrzegać i rozumieć, że ja również dużo daję i że mi na nich ogromnie zależy, czasem są spięcia. Zwykle bardziej surowa jestem dla młodszych klas, wtedy uczę ich nie tylko polskiego, ale również pewnych zasad, według których pracujemy do końca. I to się sprawdza.

            Czy jest coś, co chciałaby Pani  dodać od siebie?

            Tak!  Że bardzo dziękuję tym wszystkim, którzy na mnie głosowali- moim Uczniom, Absolwentom i Ich Rodzicom. To jest prawdziwa przyjemność, być Waszą panią od polskiego.

             

            Z p. prof. Joanną Pawlikowską, laureatką konkursu Nauczyciel na medal, rozmawiali uczniowie klasy IID

        • Wesołych Świąt
          • Wesołych Świąt

            Życzymy, aby nadchodzące święta wielkanocne napełniły Wasze serca radością i nadzieją,

            a chwile spędzone w gronie najbliższych dodawały otuchy

            i pozwalały przezwyciężyć wszystkie trudności.

        • Oświadczenie
          • Oświadczenie

            Dyrektorzy szkół ponadpodstawowych województwa łódzkiego, obecni na zebraniach rejonowych z wizytatorami Kuratorium Oświaty w Łodzi w dniu 4 marca 2022 r., wyrażają zdecydowany sprzeciw wobec agresji Rosji na Ukrainę. Protestujemy przeciwko zabijaniu niewinnych ludzi, w tym dzieci, a także niszczeniu szkół, szpitali, obiektów dziedzictwa kulturowego i budynków mieszkalnych. W tych dramatycznych chwilach wszyscy jesteśmy razem z Narodem Ukraińskim i opowiadamy się za natychmiastowym zakończeniem wojny.

  • Galeria zdjęć

      brak danych